#1 – Kiskunmajsa – Węgry

Startujemy! W czwartek popołudniem czas zacząć naszą kolejną przygodę. Niestety, my ludzie północy potrzebujemy całego dnia, żeby przedostać się na południe „Poli”. O dziwo ani obwodnica, ani porzucone, rozkopane drogi w okolicy Częstochowy, nie opóźniają nas znacznie. I tak pierwszego dnia mamy za sobą 700km. Rankiem podziwiamy widok na Tatry niskie i podążamy dalej w kierunku Węgier. Słowację pokonujemy bocznymi drogami. Widoki piękne. Mam jednak wrażenie, że Słowacja jest jak skansen indiański, zachowana w nietkniętym stanie od czasów komunizmu. Jeździmy tam od 30 lat i nic się nie zmienia. Śmiejemy się, że w Słowacji to wszyscy muszą mieszkać przy głównej ulicy, dlatego ich wioski ciągną się kilometrami. Przejeżdżamy 400 km i docieramy na południe Węgier. Dziś odpoczywamy na kempingu przy parku termalnym. Park z kilkoma zjezdzalniami, krytymi termami, saunami, basenem do kąpieli naprzemiennej – słowem Węgry kolejny raz nie zawodzą. I to wszystko z postojem dla 4 osób + popołudniowym wstępem na aquapark w cenie 120PLN. Jutro kierunek Macedonia.

Facebook Comments
Chwileczkę.... wczytuję mapę
{46.52153,19.74694}
Podziel się z innymi tym wpisem:
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email
Najnowsze wpisy