Nie ma powrotu z wakacji bez Węgier, gdzie po tranzycie przez Serbię miło jest złapać dzień, dwa relaksu, przed dalszą drogą przez Słowację i Polskę. Śmiało można powiedzieć, że ten kraj, może z uwagi na brak dostępu do morza, ma najlepszą ofertę basenową. W tym roku nasz wybór padł, można rzec już tradycyjnie, na Berekfurdo i Demjen. Warto zwrócić uwagę, że Węgrzy ciągle nie mówią po angielsku, a że ich język nie należy do grupy języków łacińskich nie raz przysparza nam problemy komunikacyjne – a to kelner nie zrozumie zamówienia, a to Pani w kasie nie rozumie jaki chcemy bilet. Jednak mimo tych barier jest nam tu dobrze.
Facebook Comments