I tak oto dobiega koniec naszej tegorocznej przygody. Wygląda na to, że była to najkrótsza nasza wyprawa ostatnich lat, pod względem przejechanych kilometrów, bo w tym roku przejechaliśmy 5507 km. Cel numer jeden został osiągnięty – zmęczyliśmy się Grecją, w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa, przez to było więcej relaksu i odprężenia. Największym pozytywnym zaskoczeniem tego wyjazdu jest z pewnością Północna Macedonia, z jej monumentalną stolicą i pięknymi górami. In minus na pewno Ochryda z wężami wodnymi i tłumem turystów. Grecja bez zmian jest dla nas numerem jeden, jeśli chodzi o dzikie kempingowanie na plażach. Na długo będziemy pamiętać te samotne poranki na plaży, gdy mocząc nogi w ciepłym morzu, popijaliśmy poranną kawę, te długie spacery brzegiem morza w poszukiwaniu najpiękniejszej muszelki, kamyka. Te wrażenia muszą z nami zostać na dłużej, bo w przyszłym roku wyruszamy szukać przygód w innej części świata…
Wszystkim dziękuję za życzliwe komentarze, które są dla mnie wsparciem i inspiracją do dalszego działania.