#5 – Plaża Pirgos ciąg dalszy

Plaża Pirgos ciąg dalszy – dziewczyny zadecydowały, że zostajemy w tym miejscu jeszcze trochę dłużej, po co zmieniać coś dobrego? Po raz pierwszy mój szwędający temperament przyznał im rację. Nigdy wcześniej w historii nie spędziliśmy w jednym miejscu czterech dni, oczywiście poza zorganizowanymi wycieczkami, gdzie byliśmy skazani na pobyt w jednym hotelu (i nigdy więcej). Za dwa dni musimy kierować się w stronę Polski i nie ma sensu tracić czasu na dodatkowe kilometry, zwłaszcza, że wracamy tu pod koniec lipca na większą objazdówkę. To miejsce nas urzekło i zrobiliśmy to bez żalu demokratycznie. Karawaning ma w sobie magię, która nie wiedzieć czemu, zbliża ludzi. I tak oto poznani dwa dni temu gospodarze pobliskiej działki zaprosili nas na kawę. Miło było spędzić z nimi chwile w ich ogrodzie, w cieniu oliwników i posłuchać o ich życiu i hobby – ogrodnictwie, a w szczególności o ich gaju oliwnym i produkcji domowej oliwy. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy następnego dnia odwiedzili nas z urodzinowym tortem dla naszej, już dziś czternastolatki i odśpiewali, wraz z trójką wnucząt, chóralne sto lat. Jesteśmy onieśmieleni taką gościnnością. Następnego dnia, wczesnym rankiem, koło ósmej, odwiedzają nas niespodziewani goście… – stado delfinów. Niespiesznie przemierzają płycizny zatoki w poszukiwaniu pożywienia. Podobnież są tu częstymi bywalcami. Pierwszy raz mamy okazję zobaczyć te zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Musi być tu sporo ryb,…hmm może następnym razem warto wziąć wędkę? Jeszcze bardziej zrelaksowany jest napotkany żółw. „Jack russele” narobiły hałasu, że hoho, ale jakoś nie można było poznać, żeby się tym specjalnie przejął. Każdego dnia testujemy okoliczną kuchnię. W oddalonym o 7 km Dionizosie na uwagę zasługują pyszne ryby z porannego połowu (raczej rybki), przyrządzone w lokalnej oliwie w sosie cytrynowym – pycha! Na urodzinowy obiad Zosi, następnego dnia, udajemy się do wysoko ocenianej restauracji Mouragio w oddalonym o 17 km Ierissos. Ierissos to turystyczna miejscowość po drugiej stronie półwyspu Athos. Sądząc po wielkości restauracji, latem muszą tu być tłumy. Za wyjątkiem jednego, zamówione dania nie zachwycają. Warto tu przyjechać dla jednego dania – ośmiornicy przyrządzonej w stylu „Atoskim”, która podawana jest w zredukowanym czerwonym winie w otoczeniu cebulki. To danie jest wyjątkowe i powala! Nie jadłem dotąd tak dobrze przygotowanej ośmiornicy, a muszę przyznać, że było ich kilka w różnych częściach świata. Niektórych zapewne zainteresuje, jak to wygląda cenowo? W greckich restauracjach są serwowane głównie owoce morza (oczywiście mięso też). Wszystkie restauracje, które dotąd odwiedziliśmy w Grecji mają bardzo porównywalny poziom cen (poza jedną na Pilionie). Najprościej ocenić restaurację po… cenie greckiej sałaty w karcie. Ta oferowana jest w cenie od 5,50 do 7 EUR (5 w tańszych 7 w droższych). Kalmary kosztują 6-8 EUR, ośmiornica w granicach 10-12 EUR, małe rybki w granicy 8-10 EUR za porcję. Porcje są stosunkowo duże. Kuchnia bazuje na świeżych, lokalnych produktach. Najdroższe są duże ryby, oferowane na sztuki, które potrafią kosztować i 40 EUR za kg. i tu warto uważać i mieć to na uwadze, bo rachunek może przyprawić o zawał. Tyle na dziś o kuchni. Teraz czas na dalszy relaks i planszówki. CDN.

Facebook Comments
Chwileczkę.... wczytuję mapę
Podziel się z innymi tym wpisem:
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email
Najnowsze wpisy