Poranek przywitał nas porywistym wiatrem, a że nie są to wczasy all-inclusive, gdzie jesteś przywiązany do hotelu, to po śniadaniu przenieśliśmy się (z inicjatywy naszych pań) o 140 km na północ, w pobliże Riwiery Olimpijskiej. Jadąc krętymi drogami Pilionu, pośród wszechotaczających gai oliwnych, cieszyliśmy się pięknem tej krainy. Od czasu do czasu adrenalina rosła, gdy trzeba było walczyć o asfalt w górskich wioseczkach z greckimi kierowcami. Odnoszę wrażenie, że w Grecji nie ma dwóch takich samych plaż. Alexanrini, jakże inna od poprzedniej – długa po horyzont, piasek jak w Dębkach, w tle góry, woda miód malina. Dziś szum fal i cykady mamy w pakiecie bez limitów.
Facebook Comments