„Tato, nie ma wyjazdu do Grecji bez Gomati” – tak oto powiedziały moje dziewczyny i co miałem zrobić…? Kolejne 100 kilometrów przez górzysty teren początku półwyspu Chalcydyckiego i stanęliśmy na znanej plaży „między palcami”, czyli między Athosem, a Sithonią. To już czwarty raz jak zatrzymujemy się na tym miejscu na nocleg. Dlaczego Gomati? Nie wiem – plaża tu kamienista, dno morskie twarde, jakby z betonu, wydawać by się mogło, że jest wiele piękniejszych miejsc… a jednak. Uwielbiam tą ciszę w sąsiedztwie oliwnego ogrodu, te spacery, szum morza, kąpiel w krystalicznych wodach i oczywiście wschody słońca nad Athosem. Tak oto żegnamy Grecję na tym wyjeździe…
Facebook Comments