Podróż na południe Polski tym razem udała nam się nad wyraz sprawnie. Opuściliśmy dom o 17tej, żeby o 23ciej stanąć we Wrocławiu nad brzegiem Odry. Parkowanie po ciemku gwarantuje niespodziankę z rana. I tak oto rankiem przywitały nas odgłosy ptaków i diesel barki płynącej Odrą. Sam nie wierzę, że 4 km od centrum, można znaleźć taką miejscówkę. Perfekcyjna bazą wypadowa na rowery. Posileni śniadankiem, udaliśmy się na kolejny hulajnogowy rajd po mieście. Wiatr we włosach i ta perspektywa, tak nam się podoba, że ledwo zdążyliśmy na zaplanowane zwiedzanie Panoramy. I tu ogromny szacun dla Pana Kossaka. 1800 m kwadratowych płótna, przywiezione ze Lwowa, robi ogromne wrażenie. Każdy koniarz powinien zobaczyć to dzieło. Mieli rozmach… W dobie dzisiejszych technik multimedialnych nie ma szans na powstanie czegoś podobnego. Nie długo później odwiedzamy miejsce, które chciałem odwiedzić od lat – podziemny kompleks Reise. Ci też mieli rozmach… nie mniejszy. Wykute w skałach tunele mogą w pełni konkurować ze współczesnymi twórcami z Norwegii. Lekcja historii jakich mało. Wieczorem opuszczamy pokolorowane jesienią góry Sowie i stajemy po ciemku, na nocleg, w górach Stołowych. Jest ognisko, jest 100 procent.
Podziemne miasto Osówka: 50.669488,16.418564
Miejsce nad odrą w linku.