Nocne zwiedzanie zamku pozostawiło spory niedosyt i postanowiliśmy odwiedzić zamek nazajutrz z rana. Śpiąc na parkingu przy zamku mieliśmy potencjalną przewagę nad innymi zawierającymi, być na zamku z samego rana. Niestety nie wykorzystaliśmy jej do końca dobrze, obudziły nas pierwsze autokary zjeżdżające z turystami. Zamek za dnia zachwyca przepychem i pięknymi ogrodami. Ludzie w nim mieszkający w przeszłości byli obrzydliwie bogaci i to bogactwo, częściowo można zobaczyć dziś. Co ciekawe, chyba z uwagi na fakt, że nie jest to polskie dziedzictwo narodowe, to nie zachowało się wiele z jego oryginału. Po zakończeniu wojny wyzwoleńcza armia Czerwona plądrowała go przez dwa lata, a lokalni plądrownicy dokończyli dzieła po 47 roku. Największą prywatną biblioteką Dolnego Śląska „druzja” napalili w piecach, wot kultura! I tak z dymem poszło 60 tysięcy bezcennych woluminów. Na uwagę zasługują piękne stajnie z krytą ujeżdżalnią i z wyjątkową hodowlą koni Śląskich. Te rycerskie konie do dziś dnia zachwycają swoją silną posturą i wyjątkową urodą. I tak oto zmęczeni zwiedzaniem udajemy się do pobliskiej Świdnicy na obiad. Świdnica jest tym jedynym ze zwykłych, niezwykłych miejsc do odkrycia. Na uwagę zasługuje majestatyczna katedra i jeden z dwóch obecnie istniejących kościołów pokoju. Kościół pokoju to taki zbudowany z gliny, piasku lub drewna. Ten w 2/3 został ufundowany przez właścicieli zamku Książ – Hochbergów. Dali 700 dębów na jego budowę! Ciśnie się na usta … mieli rozmach… Dnia dopełnia odpoczynek we Wrocławskim Aquaparku, a na nocleg stajemy gdzieś nad Wartą.
Bawaria – podsumowanie i trochę o karawaningu w Niemczech
W skrócie co było najlepsze i trochę moich przemyśleń o karawaningu. Podczas naszego wyjazdu do