Drogi Evii południowej, czyli w poszukiwaniu następnego przystanku.

Sobotni poranek przywitał nas silnym wschodnim wiatrem, który bez trudu poradził sobie z naszym parasolem i tropikiem plażowym. Na domiar złego, do naszego wczorajszego utraconego raju, zaczęło ściągać coraz więcej weekendowych turystów. Decyzja krótka – jemy śniadanie i jedziemy dalej, zanim nas tu zastawią.
Stromym podjazdem z plaży, z lekka buksując kołami po stromym asfalcie, mozolnie, rozpoczęliśmy naszą wspinaczkę. Niestety, utracone raje takie jak ten są dość trudno dostępne. Ford finalnie wysłuchał modły Agatki i złapał przyczepność i wspina się na górę. Za trzy, cztery kilometry, droga staje się szersza, że mijanie innych aut nie przysparza już problemu.
Za pierwszy cel obieramy małą wioseczkę rybacką na zachodnim wybrzeżu. Docieramy do niej po niespełna godzinie, ciesząc się pięknymi widokami po drodze. We wioseczce panuje normalny dzień: jakiś rybak czyści sieci, restauratorzy szykują tawerny na wieczornych klientów. Wszystko dzieje się powoli, niespiesznie. Ludzie są przyjaźni, machają nam i pozdrawiają z uśmiechem na twarzy. My zatrzymujemy się na chwilę, pijąc pyszną mrożoną kawę, żeby po chwili postoju obrać nowy cel – smocze głazy – oddalone o 30 km antyczne ruiny. 24 kilometry, jedziemy komfortową szeroką drogą, którą zdobią na poboczach różowe i białe krzewy oleandrów. Te obrazy mam często w pamięci, z tym kojarzy mi się Grecja.
W pewnym momencie wjeżdżając do małej osady „Izabela” mówi skręć w lewo, w wąska, acz stromą uliczkę. Myślę sobie ok, jedziemy. Droga zaczyna się piąć ku górze między domami, robiąc się coraz stromszą i węższą. W pewnym momencie … Ford traci przyczepność, zatrzymuje się i mieli kołami po asfalcie. Cóż myślę sobie „…tej drogi nie pokonamy, trzeba będzie cofnąć…”. Atmosfera robi się gorąca zarówno w środku jak i na zewnątrz. Pomału cofam, domem na kołach, po stromym podjeździe, żeby finalnie zawrócić w jedynej z bocznych uliczek.
Cóż to by było na tyle zwiedzania, jedziemy coś zjeść i znaleźć miejsce na nocleg. Czym bardziej na południe , drogi są coraz bardziej wymagające, a ludzi nie ubywa. W kolejnych miejscach na upartego można było by stanąć ale, albo wejście do wody dyskwalifikuje postój, albo temperatura przekracza 40 stopni. Finalnie opuszczamy Evię i na nocleg udajemy się na znane miejsce na Peloponezie, w pobliżu opuszczonego hotelu naturystów, o którym już kiedyś pisałem.
Tak czasem wyglądają dni podczas naszych podróży w poszukiwaniu nowych, nieznanych miejsc. Czasem trzeba uzbroić się w cierpliwość i być gotowym na nieustanną zmianę planów
Droga: (Z Scenic Viewpoint Metohi – Hiliadou, Κύμη https://maps.app.goo.gl/RZMAr1UQfZMnpQKv5)
Facebook Comments
Chwileczkę.... wczytuję mapę
{38.301264,24.118227}
Podziel się z innymi tym wpisem:
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email
Najnowsze wpisy