Tą porę roku lubię najbardziej w Grecji, kiedy to słońce zdarza się zobaczyć za chmurką, temperatura rzadko przekracza 30 stopni, a morze Egejskie daje przyjemną ochłodę. 23-24 stopnie wody to marzenie w polskim Bałtyku.
Dzień spędzamy na odpoczynku, spacerach, po wydawać się może, bezkresnej plaży, kąpieli i zbieraniu muszelek. Godziny płyną leniwie, horyzont przysłania od czasu do czasu spienione piwko. Za tym tęsknię niejednokrotnie w zimowe wieczory…
Szef kuchni dziś polecał grillowaną karkówkę i kurczaka w towarzystwie tagiatelle z cukinii w sosie grzybowym. Całość odymiona tym co może wyrzuciło na brzeg.
To nam się należy …. cytując klasyka Roberta.
Kilka informacji z drogi. Jadąc przez Węgry paliwo było reglamentowane. Można było zatankować maksymalnie 20 l. To sprawiło że musiałem chodzić 3 razy od dystrybutora do kasy zanim zbiornik się napełnił. Mało tego paliwo było na co trzeciej stacji. Na przygranicznych stacjach nie było go wcale. Pewnie dlatego, że miały zmienić się ceny następnego dnia. Trzeba to mieć na uwadze planując podróż.
Ceny paliw były następujące:
Węgry 480 HUF 5,57 PLN
Serbia 202 RSD 7,86 PLN
Macedonia 85 MKD 6,29 PLN
Grecja jeszcze nie wiem….
Facebook Comments