Dzionek przywitaliśmy niedaleko od jeziora Hańcza nad jeziorem Pobłędzie. Na miejsce dojechaliśmy 5 kilometrów drogą gruntową. Warto nadmienić, że poruszamy się wzdłuż trasy Green Velo – trasy rowerowej wschodniej Polski. Trasa ta obfituje w miejsca odpoczynku, wiatki, toalety, a nawet wieże widokowe. Mierzy blisko 2000 km.
Jedną z takich wież odwiedziliśmy na porannym spacerze. Suwalszczyzna zachwyca pagórkami i licznymi oczkami wodnymi. Ziemia tu jałowa, mnogość kamieni, głazów polodowcowych. Mała jej część nadaje się do uprawy, dominuje hodowla bydła.
Koło południa wyruszamy dalej w kierunku mostów Stańczyki. Nasza niezawodna Izabela (nawigacja) postanowiła poprowadzić nas dalej „na przełaj”. Jak się zorientowaliśmy było za późno, żeby zawrócić i mozolnie, na jedyneczce, poruszaliśmy się przez las, to tu to tam przycinając gałęzie, żeby kamper zachował jeszcze swój blask. Ale nie ma tego złego, zapuszczając się w knieje Suwalszczyzny odkrywamy jej piękno, zachwycają nas małe bagienka w środku lasu, liczne porzucone gospodarstwa. Tego nie da rady zobaczyć z drogi krajowej.
W końcu bez szwanku spacerujemy po 40 metrowych mostach kolejowych z początku XX wieku, które konstrukcją przypominają rzymskie akwedukty. Jeszcze godzinka drogi i lądujemy nad jeziorem Mój. Miejsce magiczne, odpoczywamy. Jutro leniuchowanie i powrót do domu.
Jestem tutaj: 54°18.6540’N 22°45.2820’E http://maps.google.com/maps?q=54.31091%2C22.75471
Facebook Comments