W skrócie zwiedzamy Wenecką twierdzę i przedstawiam jedną ukrytą atrakcję wyspy…
Z naszych relacji może wynikać, że nic innego nie robimy, tylko leżymy na leżakach i popijamy kawę. Nic bardziej mylnego. Ostatnie dni były bardzo intensywne. Poranki zawsze są leniwe, spędzone na miejscu noclegowym, a popołudniami, kiedy temperatury stają się bardziej znośne, eksplorujemy wyspę.
Ostatniego dnia za cel obraliśmy jeden z zachowanych obiektów historycznych, wenecką twierdzę Assos, zlokalizowaną na zachodnim wybrzeżu. Twierdza Assos została zbudowana w XVI wieku przez Wenecjan jako fortyfikacja obronna. Zamek wzniesiono na półwyspie w kształcie litery L, co pozwalało na skuteczną obronę przed atakami od strony morza i lądu. Budowa twierdzy rozpoczęła się w 1593 roku i trwała dwa lata. Tempo tej budowy robi wrażenie, trudno uwierzyć, jak oni tego dokonali.
Głównym celem zamku było zabezpieczenie wyspy przed najazdami piratów oraz ochrona interesów handlowych Wenecji na Morzu Jońskim. Do dziś zachowały się masywne mury obronne, bastiony oraz wieże strażnicze, które zapewniały doskonałą widoczność i możliwość monitorowania okolicy. W twierdzy mieszkała ludność cywilna. Wewnątrz jej murów znajdowały się domy, kościół oraz inne budynki użyteczności publicznej.
Do twierdzy prowadzi łagodne, acz długie podejście. Polecam wybrać się tam po południu, gdy słońce jest po drugiej stronie wzgórza. Same ruiny, jak ruiny, których pełno w Grecji – trzeba mieć dobrą wyobraźnię. Widoki jednakże rekompensują trudy spaceru w 34 stopniach Celsjusza. Na jakiś czas nam wystarczy. Częściej to byłby obóz kondycyjny, a nie o to nam chodzi.
Po zwiedzaniu twierdzy udajemy się na nasze ulubione miejsce noclegowe na wschodnim wybrzeżu plażę Poros.
GPS (38.163671 20.766131)
Miejsce to również zasługuje na uwagę, bo na końcu plaży, tuż przy skałach, znajduje się wyjątkowa galeria sztuki. Pewien mieszkaniec wyspy przyjeżdża tu codziennie i wznosi kolorowe wieże z pomalowanych kamieni plażowych. Sztuka ta nie jest trwała, bo po każdym sztormie trzeba na nowo wznosić tę atrakcję. Człowiek z pasją mówi, że to jego hobby.
Jeśli popłyniecie w kierunku skał, spotkacie tam inne ciekawe zjawisko. Z podmorskich skał wydobywa się zimna woda. Płynąc przy powierzchni w masce, woda jest słodka, zimna, ma około 15 stopni i jest nieprzejrzysta. Jednak wystarczy zanurzyć się na pół metra, aby znów było klarownie i ciepło.
Podsumowując nam bardziej spodobała się Kefalonia, jest tu zdecydowanie spokojniej, mniej turystów, więcej miejsca do odpoczynku. Drogi Kefalonii są szersze i lepiej przystosowane dla większych pojazdów. Zapamiętamy tą wyspę jako zieloną oazę z pięknymi krajobrazami otoczoną niespotykanymi nigdzie indziej turkusowymi wodami morza.
Po tych kilku dniach postanawiamy przenieść się na Peloponez. Jedziemy do portu w Sami w sobotę i kupujemy bilety na poniedziałek (płatność online nie działa). Prom odchodzi raz dziennie do Patras o 08:30. Podróż trwa trzy i pół godziny. Koszt jest nieco wyższy niż na Lefkadę, bo za samochód i naszą czwórkę wynosi 159 EUR, ale się opłaca, bo jadąc na Peloponez, trzeba liczyć się z kosztami promu na Lefkadę, opłatami autostradowymi i kosztem mostu. Także ta opcja jest szybsza, tańsza i bardziej komfortowa.
Do usłyszenia z Peloponezu…
Facebook Comments