Tak lubimy się budzić, podszedł z rana szary krzykacz i obudził nas bezpardonowo, spłoszył się jak tylko wyszedłem. Ale czego się spodziewać jak śpi się w dzikim parku krajobrazowym. Później moje drogie humanistki prowadziły wycieczkę rowerową po rozlewisku Narwi. Był sprawdzian z czytania mapy Miało być 16 km, wyszło 28 ale nie żałujemy. Jedziemy „jak po sznurku” po łące z mapy a tu nagle rzeczka nam wyrasta przed rowerami. I co? Wracamy?, …, nie my. Bród okazał się na tyle płytki że nasze stalowe rumaki dały radę. Nie obyło się bez śmiechów. Na długo będziemy mieli te tereny przed oczami – dzikie łąki, rzeka, słońce. Po powrocie opuszczamy Podlasie i wjeżdżamy na Mazury. Dziś nocleg nad jeziorem Wiartel. Woda miód malina, a porównując ze styczniowym Bałtykiem – zupa.
Bawaria – podsumowanie i trochę o karawaningu w Niemczech
W skrócie co było najlepsze i trochę moich przemyśleń o karawaningu. Podczas naszego wyjazdu do