Będzie kolejne miejsce nieoczywiste.
Po zwiedzaniu Monemvazji, przyszedł czas na znalezienie następnego miejsca na nocleg. Celem, w tym roku, było południe, więc wybieram jedną z najbardziej oddalonych miejscówek na wschodnim „palcu” Peloponezu.
Niezastąpiona „Izabela” prowadzi nas zachodnim wybrzeżem do celu. Mijamy Neapoli, droga robi się węższa, w końcu 7 kilometrów do celu kończy się asfalt i droga staje się za wąska dla nas. Trzeba cofać. Lawirując na wstecznym między wystającymi krzaczorami, powoli zapada zmrok. W końcu udaje nam się zawrócić i wracamy kilka kilometrów spowrotem. Jest już ciemno. Studiujemy wszystkie dostępne mapy. Tam musi się jakoś dać dojechać, przecież na zdjęciu z tego miejsca uwieczniony jest kamper taki jak nasz… Skręcamy w asfalt prowadzący w góry, pniemy się wąską serpentyną w kierunku Agios Nikolaos. Droga wąska ale o dobrej nawierzchni.
Nigdy nie zrozumiem algorytmu „Izabeli”, (może Rafał mi podpowie ), ale dojeżdżając do miejscowości, każe nam skręcić w lewo, do centrum. My, jak te owce, za dobrym pasterzem, podążamy we wskazanym kierunku. Błąd!
Zaczynamy przeciskać się na centymetry, wąskim uliczkami między zaparkowanymi autami. Lokalni mieszkańcy pewnie pozdrawiali nas w niewybrednych słowach, przestawiając swoje zaparkowane skutery, żebyśmy mogli minąć się z innymi autami nadjeżdżającymi z na przeciwka. Tak….taka jest niestety Grecja, brak tu jakichkolwiek oznaczeń, że nie powinno się tu wjeżdżać gabarytem….
W końcu dojeżdżamy do krzyżówki i ignorujemy wskazania ekologicznej trasy „dobrego pasterza”, prowadzącego nas pozostałymi wąskimi uliczkami tej małej mieściny. Skręcamy w prawo i po przejechaniu 500 metrów dojeżdżamy do…. drogi, z której zjechaliśmy wcześniej, która omijała te wąskie uliczki. Brawo !!!!
Już bez większych problemów, pod osłoną ciemnej nocy, dojeżdżamy na wybrane miejsce.
Agatka nie jest zachwycona, bo jesteśmy sami na tym odludziu. Rankiem zmienia diametralnie zdanie, jak widzi wyjątkowy urok tego miejsca.
Ta położona daleko od wszystkiego, odosobniona zatoczka bez słodkiej wody, pryszniców, czy toalety, z bardzo przeciętnym piaskiem, swą wyjątkowość zawdzięcza historii geologicznej skał. Nigdy w życiu nie widziałem w dzikim, ogólnodostępnym miejscu tyle skamienielin co tu. Zaznaczę że nie jestem jakimś tam psycho geo fanem ale to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Niedaleko od nas odkrywamy geopark, w którym oglądamy szczątki skamieniałego lasu deszczowego. Trafiło nam się jedno z nieoczywistych miejsc, jakie najbardziej lubimy.
Warto dodać, że życie morskie w krystalicznych przybrzeżnych wodach zachwyca. Otaczają nas różne gatunki ryb, chowające się w przybrzeżnych skałach, jest cudownie, postanawiamy zostać tu kolejne dwa dni…
Agios Nikolaos odwiedzamy następnego dnia na obiad. Jest tu wyborna restauracja Neraida, serwująca dania lokalnej greckiej kuchni. Urzeka nas odręcznie pisane menu. Obowiązkowo zatrzymajcie się. Warto…
Udostępniona trasa: https://maps.app.goo.gl/gNzJ13f6x1PducHGA
Facebook Comments