Jest kilka miejsc w Grecji, do których lubimy zawsze wracać. Jednym z nich jest Riwiera Olimpijska. Tradycyjnie na nasz pierwszy stop obieramy miejsce w delcie rzeki Pinios, niedaleko Stomio. Pinios to trzecia co do wielkości rzeka Grecji. U jej ujścia znajdują się największe w Grecji plantacje kiwi.
To miejsce idealnie nadaje się do relaksu i odpoczynku po długiej podróży z Polski. Plaża tutaj jest jak w „Dębkach” – piaszczysta, szeroka i długa na wiele kilometrów. Jedyną niedogodnością są kolczaste rośliny, które porastają wydmy. Miejsce, które wybieramy, jest nieco oddalone od wszelkich zabudowań, stąd nikomu nie przeszkadza, że stoimy tam dzień lub dwa.
Po krótkiej regeneracji, po południu, gdy temperatura na dworze osiąga swoje maksimum, wyruszamy na zachodnie wybrzeże w kierunku Lefkady. Kolejny raz przekonujemy się, jak bardzo górzystym krajem jest Grecja. Autostrada na zachód prowadzi przez niezliczoną ilość tuneli. Towarzyszą jej długie, łagodne podjazdy, które zabierają dech naszej „Nysie”, że nierzadko trzeba redukować do czwórki.
Byłoby bardzo nudno, ale jadąc przez jeden z tuneli, usłyszałem donośny huk z tyłu. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jeden z tutejszych zabytków motoryzacji strzelił z gaźnika. Szybko z błędu wyprowadził mnie ostatnio zainstalowany układ do pomiaru ciśnienia w kołach… mamy kapcia. Przepisowo zjechałem na pobocze i rozstawiłem z tyłu w słusznej odległości dwa trójkąty. Do tej pory zastanawiałem się, po co są dwa, ale od tej pory będę je miał zawsze. Greckie służby zareagowały momentalnie, zapalając oświetlenie wyłączające z ruchu jeden pas i ograniczając prędkość do 80 km/h. Przykro stwierdzić, ale nie wszyscy kierowcy znają te znaki. Ja myślę sobie, luz, od zawsze wożę ze sobą zapas, chwila roboty i po sprawie. Życie lubi jednak zaskakiwać. Prześwit pod osią jest za mały, żeby wcisnąć mój lewarek. Czekamy na przyjazd służb drogowych i przy pomocy ich „Jacka” podnoszę „Nysę” i zmieniam koło. Uszkodzona opona jest rozerwana od strony bieżnika na długości jakichś 10 centymetrów… śmietnik. Wydaje mi się, że to pierwszy skutek globalnego ocieplenia, jaki odczułem tak bezpośrednio.
Z dwugodzinnym opóźnieniem, już po ciemku, docieramy w okolice Lefkady, gdzie stajemy nad brzegiem Morza Jońskiego…
Facebook Comments