Przestawiamy się o 170 km od ostatniego miejsca i lądujemy w najbardziej turystycznym regionie Bułgarii. Czas tak szybko płynie, że trudno złapać tą chwilę w słowach. Słabo w okolicy z miejscami na dziko dla trzech, sporych rozmiarów zestawów, dlatego stajemy na kempingu. Nigdy nie zarazilibyśmy się karawaningiem gdyby przyszło nam odwiedzać takie miejsca…z widokiem na XC90 sąsiada. Nie próżnujemy – zwiedzamy Nesebar. Przygnębiające wrażenie, jak można zrobić z miejsca wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO podrzędny bazar. Szkoda słów. Kąpiel w ciepłym Morzu Czarnym i bułgarskie jedzenie są lekiem na to nienajlepsze wrażenie. Wniosek – spieszcie się odwiedzić miejsca jak Rumunia, Albania zanim stracą swój naturalny wyraz, nigdy nie będą już takie same.
Reskowo – jezioro Raduńskie – w skrócie odwiedzamy pierwsze pole namiotowe w tym roku.
Ci co mnie znają wiedzą, że nie czytam instrukcji obsługi (bo mnie parzą), nie odmawiam