Zalew Siemianówka – poranek przywitał nas słońcem. Na dziś zaplanowaliśmy zwiedzanie drugiej części Poleskiego Parku. Kolejny rajd rowerowy zapowiadał się ekscytująco. Podróż rozpoczęliśmy przy miejscu pamięci pomordowanych żołnierzy pogranicza. Mała lekcja historii o bohaterskiej obronie przed najazdem sowieckim z 17 września 1939 r. Tereny pograniczne gęsto są usiane podobnymi miejscami. Później wybraliśmy się na szlak żółwia błotnego. Pomimo szeroko zakrojonych poszukiwań, efekt był mizerny, znaleźliśmy jedynie jedną małą kupę, prawdopodobnie żółwia, świadczącą o ich istnieniu. Jedynie krajobrazy nie zawiodły. Dzisiejszą 22 km podróż na rowerach ocenilibyśmy tylko 2/10. Składamy rowery i ruszamy na północ, na Podlasie. Wybieramy road 698, czyli trasę nadbużańską. Jedziemy bezpośrednio wzdłuż granicy, rzeka meandruje, to tu, to tam. Co jakiś kawałek mijamy MORy (miejsca obsługi rowerów), gdzie spokojnie można się zatrzymać na nocleg tranzytowy. Na jednym z takich postojów stajemy na świeżo skoszonym polu rumiankowym. Szkoda, że zdjęcia nie oddają zapachu.
Na osobną uwagę zasługują stare domy, cerkwie i kościoły, które tworzą unikalny klimat tego regionu. Tankujemy auto na oryginalnym CPNie w Janowie Podlaskim i wieczorem dojeżdżamy nad Zalew Siemianówka. Jest tu dosyć tłoczno, dochodzę do wniosku, że moja mania prześladowcza nie została jeszcze wyleczona…
Bawaria – podsumowanie i trochę o karawaningu w Niemczech
W skrócie co było najlepsze i trochę moich przemyśleń o karawaningu. Podczas naszego wyjazdu do